click me click me click me click me click me



20160731


Semilac vitamin 10 in 1

autor:  Pudlo Manka


Aktualnie moje paznokcie odpoczywają od Semilaców - teoretycznie. W związku z tym, że planują odpocząć znacznie dłużej niż tydzień, czy dwa postanowiłam wspomóc się jakąś odżywką. Planowałam zakup diamentowej z Golden Rose, ale... Jak tylko zobaczyłam, że Semilac wprowadził odżywki - musiałam spróbować. Jest takie powiedzenie "lecz się tym, czym żeś się zatruł" - czy jakoś tak. Więc? Więc dzielnie zdobi moje gołe paznokcie. I wiecie co? Chyba działa!

Zacznę od tego, że prawidłowo nałożona i ściągnięta hybryda nie powinna zniszczyć naszej płytki. Nie uwierzycie, ale moje szponki faktycznie w niczym nie przypominają kartki papieru. Są dość twarde, ale wysuszone i na odżywieniu się skupiłam. 

Jak obiecuje producent odżywka ta jest dla delikatnych i osłabionych paznokci, które dzięki witaminie E, C oraz F staną się nawilżone i wzmocnione, a także odporne na uszkodzenia mechaniczne. Ma w sobie również krzem i wapń, który też ma silnie pracować nad piękną płytką. 

Zdjęcie od lewej prezentuje stan moich paznokci po tygodniu noszenia, i jest naprawdę dobrze! Wprawdzie do ideału jeszcze daleko, ale widzę, że zaczynają wyglądać lepiej, nie są już tak suche. Natomiast zdjęcie po prawej jest po 2 warstwach odżywki - prawda, że nie wygląda to najgorzej i można przeżyć? :P Fajne jest to, że wystarczy raz w tygodniu ją nakładać i mamy manicure z głowy, ponieważ wygląda przez cały ten czas przyzwoicie. Drugi plus jest taki, że szybko wysycha - ale dziwnie było się znowu do tego przyzwyczaić. Jednak już teraz wytrzymuję te 60 s i nie mam odgniotek :P.

Koszt ok 10 zł za 12 ml. Polecam! :)


20160728


Look of the day

autor:  Pudlo Manka


W dalszym ciągu pozostaję bez mojego komputera - wszystko dla tego, że (podobno) najlepszy informatyk ma urlop do 01.08... Oby tylko opłacało się czekać :P. To, że posty ukazują się regularnie, jest nie lada wyzwaniem. Mój stary notebook czasem odmawia posłuszeństwa i nie chce pracować jak należy - swoje już odsłużył i broni się jak tylko może, żebym w końcu dała mu spokój :P.
***

Jak Wam się podoba dzisiejszy casual? 

P.S. Chyba to już małe zboczenie, ale pokochałam moje trampki z Sinsay i baaaardzo je ostatnio męczę ;).

Koszulka / Trampki - Sinsay - | Rurki - sh -  

20160726

Biały Jeleń szampon do włosów
z kozim mlekiem

autor:  Pudlo Manka

Od dłuższego czasu trwa nagonka na parabeny, SLES, SILIKONY i tym podobne. W sumie wiem, że są szkodliwe i przeczytałam kilka artykułów na ten temat... Jednak nigdy jakoś bardzo nie zwracałam na to uwagi (wiem, złe podejście :P), do czasu! Wszystko się zmieniło za sprawą magicznego szamponu z "naszego" - wspaniałego Białego Jelenia, którego używam dzielnie już ponad 2 miesiące. Jest pozbawiony SLES-u, silikonów, alergenów zapachowych, sztucznych barwników, alkoholu i Cocamide DEA, brzmi obiecująco prawda? :)

I tak jest również w praktyce! Jestem nim totalnie oczarowana - nie obciąża włosów, świetnie je oczyszcza, wystarczy dosłownie kropla i mamy pokryte całe włosy, ma subtelny aczkolwiek piękny zapach, nawilża i jest w niskiej cenie. Co również jest świetne - mogę go używać razem z narzeczonym, ponieważ jest praktycznie do każdego rodzaju włosów, jak i wrażliwej skóry głowy. Żeby wzmocnić efekt oczyszczania dodaje garstkę soli Epsom (pisałam Wam o niej tu klik!) i za jednym zamachem robię dokładny peeling skóry głowy, dzięki któremu pozbywam się resztek suchego szamponu, lakieru, maski i innych świństw, które sukcesywnie na swe włosy nakładam :P. Zabieg ten robię raz w tygodniu - nie ma co przesadzać :).

Wg mnie Biały Jeleń jest najlepszym szamponem jaki kiedykolwiek używałam, z całego serca Wam go polecam. Na moich włosach ostatnio trochę się pozmieniało, sukcesywnie będę wrzucała kolejne wpisy o nowych produktach - tylko muszę je jeszcze trochę potestować :).

20160724


Look of the day

autor:  Pudlo Manka


Ale jestem zła! Wczoraj zepsuł mi się mój laptop... Nie wiem, czy uda się odzyskać zdjęcia z wakacji, które miałam przygotowane jeszcze na minimum 2 posty :/. Jestem zła również na siebie, bo mogłam je przerzucić na dysk. Ale! Póki co jestem dobrej myśli ;). Zobaczymy co z tego będzie.
***
Mam na sobie komplet z górą typu crop top (pokochałam takie krótkie topy!), który sprawdzi się na jakieś wyjścia, bo do pracy raczej się nie nada :P. W tej mega obcisłej spódnicy większy krok to nie lada wyzwanie, ale raz nie zawsze i ważne, że tylko na kilka godzin :P.

Jak Wam się podoba?

Bluzka - Vinted - | Spódnica - River Island - | Trampki - Sinsay - | Naszyjnik - Reserved

20160721

Look of the day + Jak dojechać na wydmy ruchome

autor:  Pudlo Manka


Będąc w Łebie nie sposób ominąć tego magicznego i przepięknego miejsca - mowa oczywiście o wydmach ruchomych. Początkowo chciałam założyć jakąś fajną kieckę w nadziei na piękne zdjęcia, ale na całe szczęście zdrowy rozsądek wygrał i już po drodze wiedziałam, że casualowy look i wygodne obuwie były strzałem w dziesiątkę. 


Z naszej willi do wydm mieliśmy około 10 km, sposobów dojazdu jest kilka:
- własnym samochodem 
- rowerami
- melexem

Postawiliśmy na wygodę (przynajmniej wtedy nam się tak wydawało) i ruszyliśmy śmiesznym melexem! Koszt takiej przejażdżki w jedną stronę to 6 zł od osoby, czyli baaardzo korzystnie. Bardzo fajne jest to, że wyjazd był spod samego zakwaterowania, a czas oczekiwanie to jakieś 5-10 minut? Dumni z dobrej decyzji pognaliśmy 20 km/h do miejscowości Rąbka - na miejscu kupiliśmy bilet, który wyniósł 6 zł od osoby. Pięknym szlakiem pokierowani przez pracowników ruszyliśmy na PIESZO. Nie mieliśmy pojęcia, że do wydm będzie ponad 5 km! I tu mała dygresja - dlaczego nigdzie na oznakowaniach nie było informacji o km?! Dopiero za muzeum wyrzutni rakiet zauważyliśmy, że zostały jeszcze 2 km :P. Ok mój błąd, że tego wcześniej nie sprawdziłam, ale wydawało mi się, że nie jest tak daleko ;). Przyznam, że widoki były naprawdę piękne i ten cudowny zapach lasu, ale gdy w końcu dotarliśmy do celu, nikt nie miał siły na dalsze wędrówki po wydmach :P. Zgodnie stwierdziliśmy, że pieszej drogi powrotnej nie będzie i ustawiliśmy się w kolejce po bilet na melexa. Koszt takiej przyjemności to 15 zł od osoby, porównując nasz dojazd - to dość drogo, a przynajmniej prawie 3 x więcej. Z Rąbki do Łeby również pojechaliśmy melexem za 6 zł.

Po przeliczeniu ta mała wycieczka wyniosła od osoby 33 zł, a gdybyśmy zdecydowali się na dojazd pod same wydmy 48 zł. 


Jak Wam się podobają zdjęcia?




Tą piękną dróżką przewędrowaliśmy aż 5,5 km - język na brodzie i martwe nogi :P.

Tunika/Trampki - Sinsay - | Rurki - Reserved


No i te widoki < 3

20160719


Look of the day

autor:  Pudlo Manka


W tym miesiącu zdecydowanie będą królowały outfity - wszystko za sprawą cudownego urlopu, którym się jeszcze do końca tygodnia będę delektowała :D. Chwilo trwaj! 

Ta piękna casualowa sukienka sprawdziła mi się idealnie na wieczorne wyjście - jest kobieco, ale i na luzie. Dżinsowa moda chyba nigdy nie przeminie, więc bez obaw i z moim rozgrzeszeniem możecie do woli kupować - "trast mi" ;).

P.S. Te piękne magiczne pasy na moich nogach, to po prostu odbijające się światło z komody. Mam je na każdym zdjęciu, dziwne - takie rzeczy nigdy mi nie umknęły (do dziś) :P.

Jak Wam się podoba?

Sukienka - George - | Tenisówki - Atmosphere

20160717


Look of the day

autor:  Pudlo Manka

Już jestem - to był cudowny tydzień nad naszym pięknym morzem. Jeśli jeszcze się zastanawiacie gdzie uderzyć - serdecznie polecam Wam Łebę :). Pogoda jak marzenie! Trochę się spiekłam, ale już jest ok :P. Mam dla Was kilka outfitów z pokoju - wiem, mogłam się bardziej wysilić i zabierać na miasto ciężki sprzęt... Ale! Musicie mi wybaczyć, w końcu byłam na wakacjach ;). Powracam naładowana fajną energią i duuużą dawką optymizmu. 

Mam na sobie mega krótką letnią sukienkę z Sinsay, w związku z czym pod spód zdecydowałam się na spodenki :P. Piękna, lekka i przewiewna, dzięki czemu nie czułam dyskomfortu po spieczeniu skóry :P.

Jak Wam się podoba?

Sukienka i Buty - Sinsay

20160710


Look of the day

autor:  Pudlo Manka


Urlopowa Pudlo Manka przychodzi dziś do Was z lekkim, Niedzielnym outfitem. Pogoda póki co dopisuje, nie ma upałów, ale za to jest w sam raz :).

Zostawiam Was ze zdjęciami, miłej Niedzieli.

Bluzka - Sinsay - | Rurki - Reserved - | Espadryle - Sinsay

20160707

Organic Shop - Organiczny scrub do ciała Słodki migdał

autor:  Pudlo Manka


Pamiętacie, jak chwaliłam peeling cukrowy z nowej serii Ziaja Cupuacu (klik)? Wciąż jest moim hitem i nie wyobrażam sobie momentu, w którym zabraknie go w mojej łazience ;). Jednak idąc z duchem czasu zapragnęłam wypróbować czegoś innego, padło na organiczny scrub do ciała z Organic Shop. Skusił mnie zapach i przede wszystkim cena - po promocji dorwałam go za 7 zł (250 ml), przy czym normalna cena, to chyba 24 zł?! 

Trochę się bałam, że peeling ten będzie ostrzejszy od Ziajowego. Miał widoczne drobinki cukru i po teście na ręce był niezłym drapaczem ;). Konsystencja dość rzadka, leista no i cudowny zapach migdałów, mi bardziej podchodzi pod marcepany ze skórką pomarańczy (w zasadzie to na jedno wychodzi :P) < 3. No obłęd! Co bardzo mnie zdziwiło, to fakt, że scrub się tak jakby pieni? Pod wpływem tarcia i odrobiny wody robi się biały. No i jest duuużo łagodniejszy niż Cupuacu, taka lajtowa wersja peelingu. Niestety nie natłuszcza skóry wcale, wygładza ją i owszem, ale absolutnie nie czuję tu żadnego olejku na skórze zaraz "po" :/. Cudowny zapach ulatnia się również momentalnie. Wprawdzie skład ma znacznie lepszy niż u mojego ulubieńca, ale nooo... brakuje mu wiele, do tego, by został u mnie na stałe. Co dziwne wydaje mi się, że wcale nie ma w nim cukru trzcinowego, a zwykły... Na ciele widzę ewidentnie białe kryształki, możliwe? Opakowanie ładne, ale trochę nieporęczne otwieranie - trzeba wyszarpywać wieczko, a nie odkręcać :P

W cenie regularnej bym go pewnie nie kupiła, ale od czasu do czasu w promocyjnej mogę się na niego skusić, żeby odpocząć od Ziaji i na nowo się nią cieszyć ;).

P.S. W Niedzielę post już z urlopu!!! :D


20160705


Pierre René - lampa LED 12 WAT

autor:  Pudlo Manka

Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją lampy ledowej Pierre René, oraz małym porównaniem mostka Semilac.

Od dłuższego czasu marzyła mi się lampa LED - malutka, zgrabniutka i szybka! Moja lampa UV (możecie zobaczyć ją w poście o manicure hybrydowym tu) była niezbyt urodziwa i przeogromna. Nie wspomnę już o 3 minutach straconego czasu w lampie - jednorazowo. Zabieranie jej ze sobą w podróż, to była prawdziwa udręka bagażowa :P. Choć muszę przyznać, że nigdy mnie nie zawiodła i dzielnie bez nawet najmniejszej usterki działa do dziś po ponad 2 latach, włącznie z oryginalnymi żarówkami. Ale wiecie jak to jest? :P

Z początku bardzo zapragnęłam mieć zgrabny mostek Semilac 6 WAT, wydawał się być idealnym rozwiązaniem. Tak jak chciałam był ekstremalnie mały, zgrabny i jak to LED - oczywiście szybki... A jak wyszło w praktyce? A no nijak i przyznam się szczerze, że po wspólnej przygodzie doceniłam moją starą poczciwą UVłkę :/. Kompletnie się u mnie nie sprawdził i byłam zła zaraz "po", jak i w trakcie. Promienie raz, że rozprzestrzeniały się wszędzie przez to, że jest odkryty, to i jeszcze nie do końca utwardzał kolory, nawet po 60 s. Dwa to kwestia robienia jednej ręki na 2 razy, bo kciuk się nie mieścił - makabra. No nie tego szukałam. 

Już dałam sobie spokój, aż tu nagle ujrzałam te oto cudo! Malutka (TAK), zgrabniutka (TAAAAAK), szybka (ECHEM) iii ZABUDOWANA! W dodatku nie z 3, a z 6 ledami. Wielkość i kształt idealnie dopasowana do dłoni - nie trzeba się gimnastykować, czy bawić na 2 razy. Co bardzo mnie cieszy, spód lampy jest odczepiany za pomocą takich jakby klipsów, dzięki czemu z łatwością możemy zrobić sobie pedicure, bez konieczności wpychania stopy do środka :). Mamy 3 czasy utwardzania - 10, 30 i 60 s, ja wybieram tą ostatnią opcję, żeby hybryda trochę dłużej się pogrzała. Dzięki temu nigdy jeszcze mi się nie zdarzyło, by lakier się rolował, czy nie zastygł do końca :). Brakuje mi tylko czujnika, dzięki któremu lampa sama się włącza - ale to tylko takie czepianie i wygodnictwo, którego nauczyła mnie stara UVłka ;).

Wiecie, że teraz zaoszczędzam na jednym manicure aż 20 minut! Szczerze Wam polecam ledówki, które podobno mają świecić przez minimum 10 lat. Wielkie wow. Po przeliczeniu tych wszystkich korzyści kwota 220 zł, wg mnie nie jest wcale straszna :).



20160703


Look of the day

autor:  Pudlo Manka


Cóż to był za emocjonujący Czwartkowy mecz! Co prawda nasza przygoda z Euro 2016 się skończyła, ale i tak jestem dumna z naszej drużyny. Jesteście wielcy! 

10 dni temu minęły 4 lata Pudlo Manki, a ja jak zawsze przeoczyłam rocznicę :P. Jak co roku napiszę, że to już "4" lata i że czas bardzo szybko biegnie! 
Przychodzę dzisiaj do Was w wersji maxi, po weselu odgrażałam się, że w mojej szafie pojawi się masa maxi sukienek - jak dotąd upolowałam tylko jedną :P. No, ale na pewno upoluję jeszcze coś ;). Po prostu uwielbiam tą wygodę, swobodę, no i możliwości jakie daje nam ten krój sukienek. Dzięki maxi optycznie wyglądamy na wyższe i pięknie podkreślają się nam kształty. Czego chcieć więcej?

Nadmienię, że moją piękną sukienkę zdobyłam w Pepco, za bagatela 40 zł - IDEAŁ :D.

Jak Wam się podoba?

Sukienka - Pepco - | Sandałki - Reserved