Powróciłam, tydzień zleciał w ekspresowym tempie... Jednak nie ukrywam, że tęskniłam już za swoim łóżkiem :P. Najważniejsze, że naładowałam akumulatory - zobaczymy tylko na jak długo ;). Mój stopień opalenizny po kilku kąpielach słonecznych utknął w martwym punkcie i przestałam przeistaczać się w Rihannę :D. Największy problem mam z twarzą, jest strasznie oporna na brązowienie :/. No i z moich ramion już schodzi skóra... Na dodatek po wakacjach +4 kg - ale, ale! zrzucę to :P. Koniec z narzekaniem, we Wtorek przychodzę już z normalnym postem :)).
niestety wszystko co dobre szybko się kończy ale najważniejsze że wypoczęłaś:) pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńDokładnie wszystko szybko się kończy ale ważne zż wupoczelas i masz śliczna opaleniznę a tych +4kg w ogóle nie widać a więc nie ma co się przejmować.
OdpowiedzUsuń