Evolution of Smooth EOS organiczny balsam do ust

Dziś o kultowym balsamie do ust EOS, do którego podchodziłam nie raz - jednak skutecznie jak dotąd odstraszała mnie cena. Swoją drogą mam duże zaległości kosmetyczne, ale już się biorę za nadrabianie ;).

Do brzegu! Jajeczka nie są wcale tanie - jak na pomadkę ochronną do ust. Za jedno trzeba zapłacić około 24 zł, skład zaś jest obiecujący - pytanie tylko czy aż tak?

Jeśli chodzi o opakowanie, to nie muszę pisać, że jest prze urocze i nie jednej gadżeciarze (jest w ogóle takie słowo? :P) sprawi ogrom radości. Sposób aplikacji również jest ok, przynajmniej na razie, póki jest cała ;). Jedyne co mnie drażni, to fakt że jest słodka. Nie rozumiem kompletnie po co producent ją osłodził :P. Nawilżanie jest ok i bardzo podoba mi się delikatna tafla jaka zostaje na ustach. Na plus jest również fakt, że balsam ten nie lepi się i nie jest bardzo wyczuwalny na ustach, choć wyraźnie je odżywia. Czuję jednak ten cholerny słodki posmak i to mnie denerwuje, ale! Ja po prostu mam takie zboczenie, bo peeling z Sylweco i nowy scrub do twarzy Loreala, również budzi u mnie skrajne emocje ;).

Zdecydowałam się na Vanilla Mint, który daje taki lekki efekt chłodu i Jagody Acai. Póki co nie wiem, czy kupię kolejne jeśli te mi się skończą. Jest to świetny produkt, ale dla przykładu pomadka ochronna z Neutrogeny również u mnie się super sprawdzała.

 A jakie jest Wasze zdanie?