Moim nowym odkryciem jest Nasza rodowita marka PAESE, która ostatnio podbija rynek kosmetyczny. Podkłady są chętniej kupowane niż kultowe REVLONy, a pozostałe kosmetyki mieszczą się w pierwszych 10 najwyżej ocenianych.
I tak, dziś przychodzę do Was z rozświetlającym różem do policzków, który zdobył moje serce i nie mam ochoty się z Nim rozstawać :)). Jakiś czas temu pisałam Wam o różu Manhattan, niestety na rzecz PAESE musiałam z niego zrezygnować :P. Idealnie się aplikuje, mogę być spokojna o to, że nie zrobię sobie nim krzywdy i nie będę wyglądała jak klaun :P. Ma piękne, delikatne drobinki, które w naturalny sposób rozświetlają cerę. Jedyną wadą jest to, że ubywa go 10x więcej niż Manhattanka.
Kosmetyki PAESE, na pewno są dostępne w drogeriach Turkus (Wałcz, Piła) i w niektórych sklepach internetowych. Jestem ciekawa podkładu matującego do cery mieszanej i tłustej, jak tylko go przetestuję dam Wam znać, czy faktycznie jest taki świetny i idealnie radzi sobie z problemem świecącej się skóry :).
Kochani Brunsiu bohaterem! :) Wczoraj z "teściową" i Brunsem postanowiliśmy pojechać do lasu na mały spacerek, a przy okazji na grzybki :D. Fajnie było tylko przez pierwsze 15 minut, kiedy to wiernie trzymałam się przewodniczki :P. Pochłonięta szałem szukania grzyba nawet nie zdałam sobie sprawy, kiedy zostałam całkiem SAMA! Nie było mamy mojego wybranka, nie było również i Brunsia :(. Z daleka słyszałam tylko klakson samochodowy i ciche, dość niewyraźne wołanie. Przerażona zaczęłam szukać wyjścia z tego cholernego lasu i NIC. Po kilku przywoływaniach, pojawił się Brunsiu :D. Moja kochana "sarenka" wyprowadziła mnie z tego lasu :D. Marny byłby mój los, gdyby ta dupeczka nie pojechała z Nami, bo za Chiny ludowe nie znalazłabym sama wyjścia :D.
Reasumując - nie znalazłam żadnego grzybka, najadłam się tak wielkiego strachu, że odechciało mi się do końca życia wstępu do lasu i... doceniłam po raz kolejny jak cudownym przyjacielem jest pies :).
Reasumując - nie znalazłam żadnego grzybka, najadłam się tak wielkiego strachu, że odechciało mi się do końca życia wstępu do lasu i... doceniłam po raz kolejny jak cudownym przyjacielem jest pies :).
Mój bohater:
Piękny kolor różu! Może nawet bym się skusiła gdyby nie to, że róży nie używam haha :D
OdpowiedzUsuńDobrze mieć psa :)
OdpowiedzUsuńMam ten róż z pudełeczka Shiny Box, ale jeszcze go nie używałam, wydaje mi się zbyt różowy, a ja sięgam częsciej po bronzery i morelowe, ciepłe róże. Ale wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńNo to niezłą miałaś przygodę:)
OdpowiedzUsuńHmm nie mam jeszcze nic tej marki, ale muszę wypróbować;)
OdpowiedzUsuńWspaniały ten pies .
OdpowiedzUsuńpiękny kolor, uwielbiam róże do policzków
super Psinka! :-)
OdpowiedzUsuńFajny pupil :)
OdpowiedzUsuń