Mogę trochę ponarzekać? Tylko troszeczkę... Otóż tak, od kilku dni moje włosy doprowadzają mnie do szału. Są niesforne - nie chcą się układać i każde pasmo kłaków żyje własnym życiem :/. Mam ochotę ogolić się na łyso, powstrzymuje mnie jedynie fakt, że wyglądałabym wtedy jak transwestyta ;). Oprócz tego łapie mnie albo przeziębienie, albo zaczyna się alergia (sweet, sweet). Na domiar złego uświadomiłam sobie, że mój wspaniały fotograf kolejny raz obdarował mnie prześwietlonymi zdjęciami, w widocznie tragicznej jakości, dlatego też zasypię dziś Was masą fotek :P. Dziękuję za uwagę, pozdrawiam :D.
A na poważnie, nie muszę się chyba już nikomu tłumaczyć, dlaczego ZNOWU pokazuję żabot ;). Ja po prostu go ubóstwiam, wielbię i czczę na każdym kroku :). Urodziłam się po to, by go nosić - no dobra teraz to już mnie trochę poniosło (zauważyliście, że coś ostatnio wyostrzył mi się żart?) :P.
Najchętniej postawiłabym tutaj na total black look, ale nie chcę być postrzegana jako czarna wdowa, więc ożywiłam całość amarantowym żakietem. Niestety jak tak teraz patrze na te zdjęcia, to zdecydowanie usunęłabym tą marynarkę :).
Marynarka - Allegro - | Żabot - New Look - | Rurki - Only - | Botki - nn - | Listonoszka - Marks & Spencer -
swietna bluzeczka
OdpowiedzUsuńpodobaja mi sie bluzeczki z żabotem ;-)
OdpowiedzUsuńFantastyczna stylizacja. Myślę, że ten żakiecik dobrze dobrałaś bo tak byłoby smutno.
OdpowiedzUsuńNo nie jest tak źle z tymi włosami...
OdpowiedzUsuńsuper bluzka:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńŻakiet jest super! :)
OdpowiedzUsuńFryzurkę masz świetną. Szkoda, że nie zrobiłaś większych zbliżeń byłaby lepiej widoczna.... ;)
OdpowiedzUsuń