Podczas tej "sesji" wiatr omal nie urwał mi głowy... No, ale czego się dla Was nie robi :). Z tego miejsca, chciałabym gorąco podziękować mojej wspaniałej "teściowej" za zdjęcia < 3. Ekstremalne warunki nam nie straszne :D.
Dałam kolejną szansę tej oto spódnicy ołówkowej i wiecie co? Chyba nigdy się nie polubimy ;). Po prostu nie. Za to bardzo spodobała mi się koszula Mohito, ma idealny kolor - twarzowy :P.
P.S. Dziś odwiedziłam dentystę, wiele się nauczyłam o znieczuleniu nasiękowym... - np. pod wpływem tego specyfiku NIE ODCZUWAŁAM SMAKU, jakiegokolwiek, nic, zero. Jedząc tak sobie spokojnie ugryzłam się milion razy i nic nie poczułam. Podczas mówienia strona znieczulona tkwiła w bezruchu, co skutkowało bardzo dziwnym grymasem. Nie czułam również języka i sepleniłam coś bez sensu. Nie umiałam umalować ust, tak jakbym chciała to zrobić komuś obcemu. A tak na poważnie, to albo jestem słabeuszem, albo dostałam końską dawkę, bo nigdy mnie tak mocno i długo nie trzymało :P.
P.S. 2 Na domiar złego wczoraj przesadziłam z treningiem i właśnie nie mogę się podnieść z łóżka. To nie był dobry dzień.
Koszula - Mohito - | Spódnica - Orsay - | Torebka - sh -
Mega ! Zapraszam do siebie: http://tarczykowskabackstagefashion.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuńBardzo ładna koszula :) Podoba mi się jej kolor
OdpowiedzUsuń