click me click me click me click me click me



20180121


ESTEE LAUDER Double Wear 1W2 sand

autor:  Pudlo Manka


Estee Lauder Double wear to chyba najbardziej kultowy podkład ostatnich czasów, po który sięgają panny młode na całym świecie ;). Nie ma co się dziwić, jest nie tylko wyjątkowo dobrze kryjący, ale również bardzo trwały. Wiele o nim słyszałam, a opinie były różne - ma swoje wierne fanki, jak i stałych wrogów ;).

Zdecydowałam się na kolor 1W2 Sand, przeprowadziłam mały sondaż, z którego wynikło że wybór ten był jak najbardziej trafny. Jakie były moje wrażenia?

Wiele kobiet porównywało go do równie kultowego Revlona colorstay, który bardzo dobrze znam - używam go od jakiś 2 lat. No ja podobieństwa nie widzę. Zapach, konsystencja, poziom krycia, wykończenie czy nawet trwałość jest zupełnie inna. Skąd to porównanie zatem?

ELDW ma konsystencję bardzo płynną, wręcz lejącą a zapachu prawie w ogóle nie czuję. Nie rozumiem również jak niektóre dziewczyny zrobiły sobie nim krzywdę? 1 ml podkładu wystarczył mi na 3 pełne aplikacje, a gdybym bardziej się postarała z całą pewnością na 4. By ładnie pokryć całą twarz wystarczy naprawę odrobinka produktu. Krycie jest 2-3 razy większe niż w przypadku Revlona, co również mnie zaskoczyło to fakt, że ten podkład faktycznie zastyga na twarzy tworząc przy tym matowe wykończenie. Dotykając twarz po zastygnięciu skóra nie jest tak jakby mokra, tylko satynowo przypudrowana? Nie wiem jak to określić, ale nie ma musu utrwalania go. Wytrzymuje bez skazy i w macie co najmniej 10 godzin - dłużej go nie testowałam bo po powrocie do domu lubię się zawsze zmyć :P. Dla mnie efekt wielkie WOW.

No dobra, a wady? Oczywiście ma i to jedną zasadniczą, przez którą nie wyobrażam sobie jakbym mogła używać go na co dzień. Jest mega wyczuwalny na twarzy, tzn. czuję efekt ściągnięcia (mam cerę mieszaną) przez cały czas kiedy mam go na twarzy. Nie pomagał mocno nawilżający krem pod makijaż, nie pomagał nawilżający tonik z Ziaji jagody acai, którym spryskiwałam twarz po nałożeniu podkładu. Swoją drogą ten tonik jest świetny i mogę z czystym sumieniem go Wam polecić do przemywania twarzy po myciu, jak i właśnie do makijażu, kiedy chcemy pozbyć się silnego matu - wystarczy wejść "twarzą" w mgiełkę :P.

Ale wracając do tematu, nie pomogło nawet zmieszanie go pół na pół z Revlonem. Choć ten ostatni również słynie z tego, że jest matowy, ale wierzcie mi, że w porównaniu z ELDW ten jest niczym krem bb ;). Zaintrygował mnie jednak na tyle, że nie skreślam go jeszcze na dobre - po prostu wypróbuję go również Latem, kiedy moja buzia po kilku godzinach świeci się jak latarnia.

Podsumowując Double Wear jest podkładem wyjściowym, na pewno nie sprawdzi się na co dzień - jest zdecydowanie za ciężki. Niemniej jednak na wielkie wyjścia, lub do zadań specjalnych, lub jeśli macie mega tłustą cerę sprawdzi się na pewno.

Kolejnym minusem jest cena - 200 zł za podkład to nie jest mało, ale na pewno jest bardzo wydajny i starczy minimum na pół roku. 

Aaaaaa! Zapomniałam o najważniejszym - na żadnym innym podkładzie mój bronzer, róż i rozświetlacz tak fantastycznie się nie "nakładał". Blendowanie trwało chwilę a efekt był zdumiewający, przepięknie mogłam połączyć róż z bronzerem, a sam rozświetlacz jeszcze nigdy przedtem nie dał mi takiej pięknej "tafli". Być może wszystko przez to, że jest to podkład zastygający i wszystko działo się kompletnie na sucho? Żałuję, że w przypadku innych podkładów nie mam takiego efektu, bo bardzo ułatwiłoby mi to życie i pozwoliło zaoszczędzić trochę czasu ;).

1 komentarz:

  1. Cena naprawdę powalająca, zwłaszcza dla osób, które przywykły do nieco tańszych produktów. Wydaje mi się, że mimo wszystko się nie skuszę :)

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za każdy pozostawiony komentarz, są one dla mnie niezwykle ważne i motywują mnie do dalszego działania :).