Zmorą mojego makijażu jest właśnie częste mycie pędzli, a konkretnie ten do fluidu i pudru - powinno się myć je codziennie. Dłuuuugo musiałam praktykować ten rytuał, zanim nie wymyśliłam praktycznego rozwiązania. Ha! Teraz robię to raz w tygodniu razem z pozostałymi ;). Zobaczcie prawie 3 letni wpis, jak to u mnie wygląda (klik!), zmieniła się tylko ilość pędzli - teraz mam ich 8, więc nawet nie wiecie jaka to dla mnie ulga i oszczędność czasu.
Niby nic, a naprawdę ratuje mi codzienność ;). Ten sposób ma natomiast jeden malutki, tyci tyci minus - po całym tygodniu wcierania w pędzle płynu z chusteczki są one nieco bardziej toporne do porządnego wyprania. Ale, ale! No to również znalazłam sposób ;). W małe szklane naczynie wlewam odrobinę płynu micelarnego (aktualnie używam Garnier, było o nim tu) i zaczynam "maczać" w nim pędzel, po chwili robi się tak jakby piana i z każdym kolejnym uderzeniem w dno naczynia widzę, jak zmienia się kolor płynu. Po tej kąpieli użycie mydła to już bajka, wszystko jestem w stanie idealnie doczyścić.
Taaaadam! :)
Skąd wzięłaś ten preparat do mycia pędzli? Nigdzie nie mogę takiego znaleźć :( Rossman, Sephora?
OdpowiedzUsuńTen akurat kupiłam na Allegro, ale może być jakikolwiek dezynfekujący :)
UsuńA ja bardzo lubię myć pędzle, w jakiś sposób mnie to odstresowuje i spełniam się zadaniowo :D
OdpowiedzUsuńZazdroszczę ;p
Usuń