O nowym ulubieńcu dziś chcę Wam co nieco napisać :). Strasznie polubiliśmy się z Bourjois, uwielbiam róż i pokochałam również tusz! :D (poetka?)
Zacznę od szczoteczki, kiedyś pisałam Wam o tuszu Milion Lashes Loreala Klik! i uznałam tamtą za mega twardą - NIC BARDZIEJ MYLNEGO! Ta to jest dopiero twarda :P. Niczym druciak do rzęs ;). Jednak dzięki temu idealnie rozdziela i fantastycznie wydłuża, trafiając przy tym niemalże do każdej rzęsy. Uwielbiam w nim również, to że ma piękny - głęboki czarny kolor. Producent obiecuje, że wyszczotkowane tym tuszem rzęsy powiększą nam oko, wiecie co? Wydaje mi się, że tak właśnie jest! :) Dodatkowo fajnie podkręca rzęsy. Jest 2 razy wydajniejsza niż milion lashes i praktycznie do samego końca świetnie się nią maluje. Nie zauważyłam, aby się osypywała i rozmazywała.
Używam na zmianę, ze wspomnianym wyżej tuszem Loreala i chyba już nigdy tej dwójki nie opuszczę :). A niegdyś uwielbiane Falsies, to nie jest już to :(. Być może na moją opinię, ma wpływ fakt, że używam w dalszym ciągu magicznej odżywki long 4 lashes.
Lewa strona "goła", prawa zaś przyozdobiona tuszem do rzęs :)
I jak? naprawdę jest lepszy od Milion Lashes Loreala? myślę, że mogłabym się skusić bo cenowo Bourjois chyba bardziej przystępny...
OdpowiedzUsuńCiężko jest mi między nimi wybierać, bo uwielbiam oba :). Fakt, jest jednak taki, że przynajmniej w moim przypadku bourjois jest wydajniejszy, no i parę groszy tańszy :P.
UsuńWow efekt na Twoim oku świetny! :) Bardzo spodobał mi się Twój blog, od samego początku jest bardzo dopracowany, spójny interesujący i pozytywny, gratuluję :)
OdpowiedzUsuń