13-go w Piątek - zawsze sceptycznie podchodzę do tego typu zabobonów i się nimi kompletnie nie przejmuję... Jednak TYM razem było zupełnie inaczej ;). Piątek bowiem zaczął mi się wyśmienicie, na nowej wykładzinie wylądował rażąco czerwony wosk z zapachowej świeczki. Żeby było jeszcze ciekawiej była to aż ponad 90 cm plama na środku pokoju. Kompletnie nie wiem, jak to się tak mocno mogło rozprzestrzenić :P. A tak wiem, był Piątek 13-go... ;) Oczywiście panika murowana. Próbowaliśmy go trochę zeskrobać, ale wosk "wżarł" się na tyle mocno, że i tak zostawał, dalsze tarcie nie miało sensu, bo po prostu można było w ten sposób zniszczyć tworzywo...
Jak sobie z tym poradziłam? Odnalazłam 3 sposoby; 1 skrobanie (spalone, nie podziałało), 2 okładanie plamy z wosku lodem i zeskrobywanie (też spalone, nie było co zeskrobywać, bo dobrze się wżarło), 3 żelazko + gazeta, bądź papier. Ten ostatni wydał mi się bardzo drastyczny i bałam się, że w ten sposób zniszczę jeszcze bardziej dywan... W końcu wosk mógł się jeszcze bardziej rozmazać pod wpływem ciepła. Zaryzykowałam. Użyłam chłonnych ręczników kuchennych Foxy (gdzieś wyczytałam, że ktoś użył gazety, a ta z kolei zabarwiła czyszczoną powierzchnię i w efekcie był druk na dywanie), stopniowo, na najniższej temperaturze i małym kąciku :). Płat papieru wymieniałam jak tylko zobaczyłam plamę, nie chciałam rozmazać wosku. Później podwyższyłam temperaturę i zaczęłam mocniej dociskać :). Plama stopniowo znikała. Namęczyłam się niemiłosiernie, bo aż 40 minut walczyłam - ale było jednak warto! :) Ważne, by żelazko nie trzymać w jednym miejscu, bo wtedy możemy przypalić dywan.
"Włala" jak nowy! :)
Tego dnia również całkowitym przypadkiem mój rozświetlacz The Balm (klik!) zaliczył lekki, z pozoru niewinny upadek i okazało się, że faktycznie jest kruchy ;). Na szczęście wystarczyło go lekko przyklepać. Jednak nie mam teraz pewności, że nie zacznie się sypać dalej. 13-sty nie nadchodź już więcej taki pechowy!
Ja nawet nie zauważyłem tego piątku trzynastego :) kiedy ja ostatnio u Ciebie byłam to nie pamiętam:O. Dobrze, że dałaś radę z dywanem :*
OdpowiedzUsuńTak tak, faktycznie ten sposób jest doskonały na ratunek w takich sytuacjach.
OdpowiedzUsuń