Przychodzę dzisiaj do Was z recenzją nowych płynnych matowych pomadek Golden Rose. Muszę przyznać, że są naprawdę świetne! Zawsze używałam standardowych, a długotrwałe płynne nie zostawiły po sobie dobrego wspomnienia - mam tu na myśli Max Factora, który nieziemsko wysusza usta i nieestetycznie z nich schodzi :/. Jeśli już przy "schodzeniu" jesteśmy, to muszę napisać, że płynna pomadka Golden Rose będzie nam pięknie i równomiernie schodziła z ust tylko wtedy, jeśli nie przedawkujemy z ilością. Są bardzo mocno napigmentowane i wystarczy dosłownie odrobinka - aplikator najlepiej jest "przed" delikatnie wytrzeć z każdej strony, zdecydowanie za dużo nabiera produktu. Co również jest bardzo fajne, to fakt, że nie potrzebujemy żadnej konturówki! Dzięki temu małemu precyzyjnemu gagatkowi z łatwością, możemy obrysować kontur ust. Zastygają po około minucie i trzymają się naprawdę długo! Są fajnie matowe i przede wszystkich nie powodują żadnego dyskomfortu na ustach, wręcz przeciwnie - czuje, że są nawilżone i że coś fajnego na nich siedzi :).
Opakowanie jest schludne i bardzo poręczne, wykonanie solidne, a zapach obłędny! Pachną budyniem waniliowym :). Z czystym sumieniem mogę je Wam polecić, zwłaszcza, że naprawdę nie są drogie - jak na płynne długotrwałe pomadki. Na stoiskach Golden Rose kosztują 19,90 zł, a w drogeriach Turkus (Wałcz, Piła) dostępne są za 16 zł.
Poniżej macie swatche pomadek:
(od lewej strony 1)
(od lewej strony 1)
Na szybko chcę Wam również pokazać jak prezentują się na ustach - z góry zaznaczam, że nie jestem mistrzynią selfie, nie wszystkie kolory akurat na mnie prezentują się dobrze i zdjęcia dla mojej wygody zrobiłam przednim aparatem telefonu, który ma jakąś opcję upiększania, w związku z czym na niektórych zdjęciach mogę wyglądać dziwnie :P.
Zaczynajmy!
Odcień 01 - na mnie TRAGEDIA. Jest zbyt jasny i zbyt brzoskwiniowy. Na zdjęciu widać, jak dobrze się w nim czuję :P.
Odcień 02 - zdjęcie przekłamuje kolor, w rzeczywistości jest on duużo bardziej intensywny. Ma on delikatne drobinki które dają takie mato-satynowe wykończenie.
Odcień 03 - jest najbardziej naturalnym kolorem z całej gamy, ma również delikatne drobinki jak w przypadku nr 02.
Odcień 04 - bardzo ładny przygaszony odcień czerwieni, taki jakby truskawkowy - bardzo przypomina mi odcień 067 Semilac. Fajnie się go nosi.
Odcień 05 - to mój absolutny hit! Jestem oczarowana tym odcieniem, jest pod każdym kątem idealny. Co prawda bardziej Jesienny, ale kto mi zabroni używać go inną porą roku :D. Ma najmniejsze i najbardziej niewidoczne drobinki z wszystkich "świecących" odcieni. Jest prawie pełnym matem z efektem delikatnej poświaty.
Odcień 06 - również bardzo się polubiliśmy. Piękny, ale również zgaszony odcień intensywnego różu (tak, wiem jak to brzmi ;) ).
Odcień 07 - to jak widać kompletnie nie mój kolor i w dodatku ma drobinki, które wg mnie są zbyt widoczne.
Odcień 08 - zdjęcie chce nas oszukać, bo w rzeczywistości jest to soczysty neonowy "Barbie" róż ;).
Odcień 09 - to piękna klasyczna czerwień
Odcień 10 - popularny ostatnio trupi kolor, który absolutnie do mnie nie przemawia. Wyglądam w nim dziwnie, co najmniej tak, jakbym była chora. Ale! U totalnych bladziochów powinien się sprawdzić i wyglądać przyzwoicie.
Odcień 11 - jasny brąz to nie moja bajka, w dodatku ma duże widoczne drobinki. Całość wygląda dość słabo, kompletnie nie mój kolor
Odcień 12 - ładny ciemny brąz, niestety ma duże i dość widoczne drobinki, gdyby nie to również byłby idealny
Lubię produkty Golden Rose.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem nr 12 najlepszy !!!
Pozdrawiam Zocha
http://www.zocha-fashion.pl/
Mi się podoa 05 ;)
OdpowiedzUsuń