W ruch poszła więc ta oto dermatologiczna baza z tlenkiem cynku z naszej wspaniałej Ziaji. Przyznam szczerze, że używałam jej sporadycznie dłuższy czas, ale zdążyłam już o niej zapomnieć :P. Przypomniałam sobie o niej kilka dni temu i?? Tak jak radziła sobie fajnie z drobnymi niedoskonałościami, tak z tą masakrą, którą mam teraz - po prostu sobie nie poradziła. Czułam również dyskomfort przez ten tłusty film, który zostawiała.
Tak więc - super na drobne pojedyncze krostki, na grubszą sprawę raczej nie. Poprawę zauważyłam dopiero po zastosowaniu maski z zieloną glinką Dermiki ( było o niej tu) i czarnej maski Rosyjskiej ( pisałam tu), którą nieco zmodyfikowałam dodają zamiast wody olejek z konopi i odstawionego w kąt olejku Tamanu (klik, klik). Do ideału jeszcze daleko, ale mała poprawa już jest, obym szybko się tego pozbyła :P.
A Wy jak sobie radzicie w ekstremalnych przypadkach?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Serdecznie dziękuję za każdy pozostawiony komentarz, są one dla mnie niezwykle ważne i motywują mnie do dalszego działania :).