Uwielbiam zapachy Versace, są na mnie niezwykle trwałe i pięknie się rozwijają. Tylko raz zawiodłam się na Versace Woman... Zapach bardzo kwiatowo/mydlano/nijaki - przynajmniej na mnie. Ale dziś nie o tym! :)
"Grzybki" Versace coraz bardziej mi się podobają i kusi mnie żółta wersja :). Uwielbiam czarny, o którym pisałam tu i pokochałam mocniejszą wersję różowego. Uważam, że projekcja zapachów z tego domu mody jest naprawdę na fajnym poziomie.
Co do zapachu? Jest to intensywniejsza wersja popularnego Bright Crysta, któremu wg mnie brakowało "kopa" i charakteru. Wyrazisty, mocny, a zarazem baaardzo świeży i orzeźwiający. Zdecydowanie klasyfikuje się w kompozycjach wiosenno-letnich. W pierwszej fazie wyraźnie wyczuwana jest nutka granatu, malinki i piżma. Nie jest to jednak zwykły bezpłciowy świeżak, ponieważ jest uosobieniem elegancji i kobiecości. Kompozycja pięknie "tańczy" na skórze, i powraca do właścicielki przy każdym nawet najmniejszym ruchu. "Nosicielka" ciągnie za sobą długi ogonek, a sam zapach jest mega trwały - jak to Versace :).
Buteleczka piękna, choć mogłabym się przyczepić do korka, wg mnie lepiej by wyglądał, gdyby był wykonany z nieprzezroczystego tworzywa. Atomizerek natomiast zasługuje na 6+, ponieważ rozpyla idealnie tworząc solidna mgiełkę.
Mój ulubiony zapach na lato, wart każdej złotówki.
Oj tak ten zapach jest cudny...
OdpowiedzUsuń